niedziela, 15 czerwca 2014

Momo, Michael Ende

Magiczna opowieść dla dzieci, a jednocześnie niezwykle mądra i bardzo współczesna książka dla dorosłych. O przyjaźni, oddaniu, sile wyobraźni, a przede wszystkim o tym ile znaczy nasz czas, kto i jak próbuje go nam odebrać i jakie są tego konsekwencje.

źródło okładki: http://www.znak.com.pl
Momo pojawia się znikąd i zamieszkuje w starym amfiteatrze. Ubiera się w za dużą marynarkę, żyje z dnia na dzień, a okoliczni mieszkańcy troszczą się o nią jak mogą i na ile ona sama im na to pozwala. Przychodzą do niej, żeby porozmawiać, podzielić się swoimi troskami, kłopotami, bo jakoś tak się dzieje, że przy Momo nawet bardzo trudne sprawy znajdują swoje rozwiązanie. Dzieci w jej towarzystwie wymyślają najróżniejsze zabawy, będące prawdziwą ucztą wyobraźni. Świat Momo to świat magii, wszechobecnego dobra i spokoju, gdzie wszystko ma swoje miejsce, swój czas, swój porządek. I tak właśnie jest dobrze. Tak powinno być. Dzieci mają czas na zabawę, dorośli na rozmowę, bycie razem, pełne przeżywanie każdego dnia.

Ale wszystko co dobre szybko się kończy. W miasteczku pojawiają się szarzy panowie. Okradają dorosłych z czasu, zaprzęgając ich do pracy, która nigdy się nie kończy, a dzieci pozbawiają wyobraźni, podsuwając zabawki z konkretną instrukcją obsługi czy też zmuszając je do zabaw, w których nie ma już miejsca na fantazję, tworzenie nowych światów. Wraz z szarymi panami pojawiły się reguły, zasady, instrukcje i presja wykonania każdego zadania w konkretnym czasie, w określony sposób, aby nie zmarnować ani sekundy. Bo nagle oszczędzanie czasu stało się priorytetem. I nie ma już miejsca na pogaduchy z przyjaciółmi, spacer bez celu, zabawę do utraty sił. Jest tylko ciągły pęd z punktu do punktu. I spostrzegasz, że w tym nowym świecie nie słychać dziecięcego śmiechu, a dorośli nie kłaniają się sobie nawzajem. W tym nowym świecie wszystko stało się smutne.

I jedyną osobą, która może uratować świat przez szarymi panami jest Momo. Przy pomocy żółwicy Kasjopei wyrusza w podróż do Domu Nigdzie, poznaje Mistrza Horę i podejmuje wyzwanie swego życia. Bo ceną w walce, do której stanie jest czas na radość, na zabawę, na bycie z kimś bliskim. Przydałaby się nam czasem taka Momo…

Polecam wszystkim tę książkę. Tym małym, a chyba jeszcze bardziej tym większym. Bo tak dużo szarych panów wokół i tak mało sił, aby z nimi powalczyć. A wygrywając czas, zagarniają o wiele więcej. I czasem zdarza się tak, że już nie pozostaje nic co ważne, co ma sens, co miało być nagrodą za ofiarowany czas, bo stało się jego ceną. Warto przeczytać i może coś wykreślić w kalendarzu, żeby coś więcej zyskać.

Moja ocena: 5/6 

2 komentarze:

  1. Endego znam tylko z "Niekończącej się historii ( http://zatytulowany.blogspot.com/2014/01/michael-ende-nie-konczaca-sie-historia.html ), "Momo" ciągle w planach, ale tylko dlatego że to książka dla dzieci "nieco większych" niż moja sześciolatka. Jak dorośnie, to na pewno ją "zaliczymy".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego typu lektura zasługuje na to, żeby przeczytać ją razem, chciałabym kiedyś tak do niej wrócić.

      Usuń

nRelate All Blog Sections