Kto był bohaterem, kto
zdrajcą? Kto walczył za ojczyznę, a kto tylko o własny interes? Ilu
niezasłużonych spoczywa na Powązkach w Alei Zasłużonych właśnie, a dla ilu
prawdziwych patriotów pozostała jedynie bezimienna mogiła? I czy po walce o
Wolną Polskę można się było wolnością w Ojczyźnie cieszyć?
źródło okładki: www.cherezinska.pl
|
„Legion” to hołd oddany
polskiej partyzantce czasów II wojny światowej, ukłon przed prawdziwymi bohaterami
tamtych czasów, którym bohaterstwa odmawiano. To opowieść o wielkich dowódcach
i ich żołnierzach, o ludziach, którzy nade wszystko kochali swój kraj –
miłością szczerą, bezinteresowną, nieskażoną politykowaniem, ważeniem korzyści,
kalkulowaniem z kim i jak należy rozmawiać, żeby niekoniecznie wywalczyć coś
dla kraju, ale raczej ugrać coś dla siebie. W książce pada takie zdanie, że dowódców
dzieli się „na tych, co przed atakiem
zajmują pozycję i krzyczą: „Walczcie za Ojczyznę!”, i tych, co stają na czele,
krzycząc: „Za mną, chłopcy!”. I to ku pamięci tych drugich jest ta książka.
Ku pamięci też tych, którzy poszli za nimi i walczyli z nimi ramię w ramię. Dla
nich nie było ważne czy nazywają się NSZ czy AK, dla nich był ważny wspólny cel
i to kto ich do tego celu prowadzi.
A do zwycięstwa prowadzą
tacy wodzowie jak Żbik, Ząb Zub-Zdanowicz, Jaxa. I mają tylko jeden cel –
walczyć o wolną Ojczyznę. I nie powinno nikogo dziwić, że cel może uświęcać
środki, gdy jest on właśnie taki. Bohaterowie „Legionu” na drodze do tego celu nie poddają się nikomu i
zwyciężają. Cena zwycięstwa jest jednak w ich przypadku ogromna. Zamiast
chwały, zła sława, zbrodnie innych zostają przypisanie tym, którzy ze
zbrodniarzami walczyli. Nie dla nich też radość życia w Wolnej Polsce...
Nie jestem znawcą historii
i nie będę udawać, że się nim stałam po lekturze powieści napisanej przez Panią
Cherezińską. O Narodowych Siłach Zbrojnych można przeczytać wiele i pogubić się
w sprzecznościach tych informacji. I każdy uwierzy w co zechce. Wielu z nas ma
w rodzinie bliskich, którzy przeżyli wojnę lub pamiętają opowieści swoich
rodziców czy dziadków o tym czasie, który mało nazwać trudnym, więc wstrzymam
się od jakichkolwiek epitetów. I zależnie od tego co słyszeliśmy, co czytaliśmy
wcześniej, w co już uwierzyliśmy, różny może być odbiór tej opowieści. Ja
jestem pod wielkim wrażeniem i nawet jeśli autorka wyraźnie sympatyzuje z jedną
z organizacji partyzanckich, a postawę innej gani, nie przeszkadza mi to. Bo w
każdej w tych grup w gruncie rzeczy byli ludzie prawi i tacy, którzy gdzieś się
pogubili. Ale skoro żyjemy w niepodległym kraju, pozostaje wierzyć, że tych
prawych było więcej. I należy im się szacunek i pamięć. Należy im się ta opowieść!
Moja ocena: 5,5/6
pisanie o historii, jeszcze tak bliskiej, to nie lada sztuka. trzeba nie tylko być wiernym faktom, ale jeszcze potrafić zainteresować tym czytelnika. chylę czoła, że p. Elżbiecie się to udało.
OdpowiedzUsuńJa też jestem pełna podziwu i uznania. I dlatego polecam lekturę, zdecydowanie warto!
UsuńWłaśnie czytam z dużym zainteresowaniem. I poznaję nieodkryte jeszcze przeze mnie rewiry naszej bolesnej historii.
OdpowiedzUsuńA ja jestem ciekawa opinii po skończonej lekturze.
Usuń