wtorek, 13 maja 2014

Legion, Elżbieta Cherezińska

Kto był bohaterem, kto zdrajcą? Kto walczył za ojczyznę, a kto tylko o własny interes? Ilu niezasłużonych spoczywa na Powązkach w Alei Zasłużonych właśnie, a dla ilu prawdziwych patriotów pozostała jedynie bezimienna mogiła? I czy po walce o Wolną Polskę można się było wolnością w Ojczyźnie cieszyć?

źródło okładki: www.cherezinska.pl
„Legion” to hołd oddany polskiej partyzantce czasów II wojny światowej, ukłon przed prawdziwymi bohaterami tamtych czasów, którym bohaterstwa odmawiano. To opowieść o wielkich dowódcach i ich żołnierzach, o ludziach, którzy nade wszystko kochali swój kraj – miłością szczerą, bezinteresowną, nieskażoną politykowaniem, ważeniem korzyści, kalkulowaniem z kim i jak należy rozmawiać, żeby niekoniecznie wywalczyć coś dla kraju, ale raczej ugrać coś dla siebie.  W książce pada takie zdanie, że dowódców dzieli się „na tych, co przed atakiem zajmują pozycję i krzyczą: „Walczcie za Ojczyznę!”, i tych, co stają na czele, krzycząc: „Za mną, chłopcy!”. I to ku pamięci tych drugich jest ta książka. Ku pamięci też tych, którzy poszli za nimi i walczyli z nimi ramię w ramię. Dla nich nie było ważne czy nazywają się NSZ czy AK, dla nich był ważny wspólny cel i to kto ich do tego celu prowadzi.  

A do zwycięstwa prowadzą tacy wodzowie jak Żbik, Ząb Zub-Zdanowicz, Jaxa. I mają tylko jeden cel – walczyć o wolną Ojczyznę. I nie powinno nikogo dziwić, że cel może uświęcać środki, gdy jest on właśnie taki. Bohaterowie „Legionu” na drodze do tego celu nie poddają się nikomu i zwyciężają. Cena zwycięstwa jest jednak w ich przypadku ogromna. Zamiast chwały, zła sława, zbrodnie innych zostają przypisanie tym, którzy ze zbrodniarzami walczyli. Nie dla nich też radość życia w Wolnej Polsce...

Nie jestem znawcą historii i nie będę udawać, że się nim stałam po lekturze powieści napisanej przez Panią Cherezińską. O Narodowych Siłach Zbrojnych można przeczytać wiele i pogubić się w sprzecznościach tych informacji. I każdy uwierzy w co zechce. Wielu z nas ma w rodzinie bliskich, którzy przeżyli wojnę lub pamiętają opowieści swoich rodziców czy dziadków o tym czasie, który mało nazwać trudnym, więc wstrzymam się od jakichkolwiek epitetów. I zależnie od tego co słyszeliśmy, co czytaliśmy wcześniej, w co już uwierzyliśmy, różny może być odbiór tej opowieści. Ja jestem pod wielkim wrażeniem i nawet jeśli autorka wyraźnie sympatyzuje z jedną z organizacji partyzanckich, a postawę innej gani, nie przeszkadza mi to. Bo w każdej w tych grup w gruncie rzeczy byli ludzie prawi i tacy, którzy gdzieś się pogubili. Ale skoro żyjemy w niepodległym kraju, pozostaje wierzyć, że tych prawych było więcej. I należy im się szacunek i pamięć. Należy im  się ta opowieść!

Moja ocena: 5,5/6

4 komentarze:

  1. pisanie o historii, jeszcze tak bliskiej, to nie lada sztuka. trzeba nie tylko być wiernym faktom, ale jeszcze potrafić zainteresować tym czytelnika. chylę czoła, że p. Elżbiecie się to udało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem pełna podziwu i uznania. I dlatego polecam lekturę, zdecydowanie warto!

      Usuń
  2. Właśnie czytam z dużym zainteresowaniem. I poznaję nieodkryte jeszcze przeze mnie rewiry naszej bolesnej historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jestem ciekawa opinii po skończonej lekturze.

      Usuń

nRelate All Blog Sections