Wspaniale
być czytelnikiem wolnym, mogącym samodzielnie odczuwać, oceniać, przeżywać. Bez
skrępowania interpretacjami opracowanymi przez mądrzejszych, bez obowiązku przyjmowania
na słowo, że ten i ów wielkim pisarzem był, a powieść przez którą brniesz, jak
po grudzie, to wybitne dzieło i już. Wspaniale móc powiedzieć „szału nie ma”, podczas
gdy szaleje tak wielu.
źródło okładki: http://www.znak.com.pl |
John marzenia
o zostaniu wielkim perkusistą porzucił na rzecz stałej pracy. Znalazł ją w
barze i co wieczór patrzył, jak inni dążą do realizacji marzeń, z których
zrezygnował. Zrobił to, bo takie były oczekiwania kobiety, z którą miał
dziecko, z którą nie chciał być, a jak już
zmienił zdanie, ona nie chciała mieć obok siebie niego. John zgubił gdzieś
to co w życiu najważniejsze, przegapił miłość, zlekceważył ją, gdy była tak
blisko. I może z tęsknoty za tym uczuciem, poczuł coś znowu, w najmniej
oczekiwanym momencie, do najmniej odpowiedniej osoby.
Fay pojawiła
się w jego życiu całkiem zwyczajnie, po prostu przyszła do baru, bo szukała
pracy. Zastanawiał się czy powinien ją przyjąć, czy nie jest za młoda – wyglądała
na góra 17 lat, taka delikatna, drobna, niewinna.… czasem człowiek jest za
młody, aby pić alkohol, ale okazuje się, że jest wystarczająco dojrzały, żeby
robić wiele innych rzeczy. Szczególnie w młodym wieku łatwo zbłądzić, gdy tak
niewiele dróg zdążyło się poznać, a głód poznania sprawia, że biegniesz od
drogi do drogi i w końcu zapominasz, gdzie chciałeś dotrzeć.
Między Fay i
Johnem rodzi się uczucie. I jest to relacja skomplikowana nie tylko ze względu
na różnicę wieku czy kolor skóry. John ma syna z kobietą, której nie potrafił
dać miłości, a która przyszła, gdy pojawiło się dziecko. Dla niej to było
jednak za późno i teraz Johnowi pozostały jedynie odwiedziny u jej rodziców w
leniwe niedzielne popołudnia, „rodzinny” obiadek i papierosek wypalony z
niedoszłym teściem w tajemnicy przed niedoszłą teściową. Bo oni cały czas
marzą, że córka i wnuk będą mieli rodzinę jak z obrazka, a tylko Johna na nim
brakuje. Fay natomiast ma brata. Cóż, wydawałoby się, że rodzeństwo to nie taki
znowu problem, ale gdy mowa o Carlu, słowo problem, samo nasuwa się na usta.
Poza tym, Fay niedawno straciła ojca i ból po tej starcie jest chyba silniejszy
niż sama zdaje sobie z tego sprawę. Może to ten ból i tęsknota za jego opieką, popychają
ją w kierunku Johna. Może to zmarnowana szansa w przeszłości, sprawia, że John
bierze ją w ramiona. I gdy zamyka ją w swoim uścisku, czuje, że ta historia nie
może przynieść im nic dobrego. I ma rację.
Podczas
lektury czułam, że wydarzy się coś złego. Czułam, że będzie miał w tym udział
Carl, że pomimo uśmiechniętej twarzy i chęci pomocy, którą deklaruje, siedzi w
nim coś mrocznego. Czułam, że to wyjdzie i zaatakuje, chociaż nie przeczuwałam
kiedy i jak. I to było w tej książce dobre, to sprawiało, że chciałam czytać
dalej. I to w zasadzie tyle. Jeżeli to była opowieść o roli ojca, to niestety
nie poczułam tych emocji. Jeżeli to była historia o miłości, to tych emocji było
jeszcze mniej. Jak dla mnie to była opowieść o zwykłych szarych ludziach,
którzy oszukują siebie i innych, nie wiedzą czego chcą, co jest dla nich dobre
i jak nie postąpić źle wobec innych. To opowieść o ludziach, którzy nie
zastanawiają się nad konsekwencjami. A one będą się odbijały czkawką w ich
późniejszym życiu. Któryś z bohaterów na pewno miał wzbudzić moja sympatię, ale
bycie młodą, śliczną dziewczyną o smutnych oczach czy przystojnym, niespełnionym
perkusistą o dobrym sercu to trochę za mało.
Czepiam się, a w gruncie rzeczy książka jest dobrze napisana. Zabrakło
mi tylko w niej celu. A może to ja go nie odnalazłam? Nie wiem do jakich
refleksji miała mnie skłonić ta opowieść. Moja krytyka wynika z tego, że nie
skłoniła do żadnych, a chyba coś takiego na celu miała. Plus za język i za Carla.
Moja ocena: 3/6
Myślałam, że to będzie opowieść o miłości. Albo o marzeniach. Ale wygląda na to, że to zupełnie inna historia...której nie mam ochoty poznać.
OdpowiedzUsuńJa też tak myślałam, na taką opowieść miałam ochotę. Dałam się trochę zwieść okładce.
Usuń