środa, 2 kwietnia 2014

Trzy silne kobiety, Marie NDiaye

Książkę dostałam w prezencie, a osoba która mi ją podarowała przyznała, że wybrała ją ze względu na ładne wydanie. Nie od dziś wiadomo, że lepiej nie oceniać po okładce.
źródło okładki: http://www.soniadraga.pl

Powieść „Trzy silne kobiety” została wyróżniona w 2009 r. Nagrodą Goncourta (francuska nagroda literacka). Cóż… Woody Allen kiedyś powiedział, że uważa się go za intelektualistę, ponieważ nosi okulary, a jego filmy za wartościowe, bo trzeba do nich dopłacać. Lubię Allena, szczególnie filmy, w których trzymał się Nowego Jorku, powyższą samokrytykę uważam za kokieterię, ale coś jest w tym co powiedział. Marie NDiaye napisała, po pierwsze – książkę o kobietach, czyli coś dla rzeszy feministek, a po drugie – kobietach pochodzących z Afryki, a więc jak nie polubisz, to można ci będzie zarzucić, w najlepszym wypadku, zasługujące na potępienie uprzedzenia i nietolerancję. Oczywiście tytułowe kobiety nie mają w życiu lekko i jakoś muszą sobie z tym radzić. Tymczasem nijak sobie nie radzą! Chyba ten przymiotnik w tytule, to tylko jakiś element dopingu, żeby zaczęły. 

Na powieść składają się trzy historie, z czego tylko jedna, w moim odczuciu, została opowiedziana do końca. Bohaterką pierwszej jest kobieta, której brak charakteru, drugiej mężczyzna – mąż niejakiej Fanty, trzeciej kobieta słaba, zagubiona, nieszczęśliwa.

Pierwsza kobieta ma na imię Norah – prawnik, około czterdziestki, dorastała bez ojca, bo ten wolał skupić się na wychowywaniu jedynego syna, a nieudane córki pozostawić matce, z którą się rozstał. Jednak po latach potrzebuje pomocy córki, wzywa ją do siebie, ta przyjeżdża i chodzi wokół niego na palcach, zastanawia się kim stał się człowiek, który przed laty nie chciał widzieć w niej córki, przy okazji zastanawia się nad sobą, roztrząsa wady swojego partnera, a swoją siłę demonstruje zapewne mocząc się dwukrotnie, podczas stresujących dla niej momentów. Przyjmijmy, że nie zrozumiałam co autor miał na myśli.

Druga kobieta to Fanta. Nie wiem jaka jest Fanta i gdzie doszukiwać się jej siły, bo ta część powieści jest o Rudym – jej mężu. I skoro tylko tyle o drugiej kobiecie, to nie będę już się rozwodzić nad jej mężczyzną, bo to przecież nie o facetach miała być opowieść. Tak jak w pierwszej historii zabrakło mi tu zakończenia. Nie rozumiem opowiadania, dla samego opowiadania, które ostatecznie do niczego nie zmierza.

Trzecia historia była z tego wszystkiego najlepsza. Jej bohaterką jest Khady Demba, młoda wdowa, która po śmierci męża została zupełnie sama – bliscy męża nie poczuwali się, aby przygarnąć ją pod swoje skrzydła, w Afryce nie miała bliskich, więc wyrusza do Europy, gdzie mieszka jej siostra Fanta. Zdradzę, że nigdy tam nie dociera. Rzeczywiście należałoby być silnym, żeby znieść to, co przygotował dla niej los. Niestety Khady czerpała siłę tylko z tego, że jest Khady Demba (dosłownie), a to, jak się okazało, o wiele za mało, żeby wygrać w grze, w którą przyszło jej grać.

Nie lubię krytykować książek, dlatego staram się unikać takich, które moją krytykę mogą sprowokować. Gdyby to nie był prezent, pewnie ominęłabym szerokim łukiem.

Moja ocena: 1/6

4 komentarze:

  1. O kurczę, ja na pewno nie przeczytam tej powieści...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas to nieocenione dobro, w mojej ocenie szkoda go na tą pozycję. Mojego mi trochę przy tej lekturze ubyło, ale z troski o czas innych nie mogłam ocenić książki łagodniej.

      Usuń
  2. A ja sobie kupiłam tę książkę i czeka na czytanie.
    To teraz mam mieszane uczucia, ale będę jednak chciała sprostać wyzwaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to moja subiektywna ocena, a wyrażona tak emocjonalnie, bo taka po prostu moja natura. Poczułam się trochę oszukana, treść nijak nie sklejała mi się z tytułem. Ale ktoś mądrzejszy wyróżnienie tej książce przyznał, więc może to, że do mnie nie trafia, nie znaczy, że nie trafi do Ciebie. Daj znać po skończonej lekturze jak wrażenia:)

      Usuń

nRelate All Blog Sections