piątek, 28 marca 2014

Inés, pani mej duszy, Isabel Allende

Za każdym sukcesem mężczyzny stoi silna, mądra i nierzadko piękna kobieta.
źródło okładki: http://muza.com.pl

Początek XVI wieku, cała Hiszpania opętana gorączką złota, Francisco Pizarro wyrusza na podbój Peru, które jawi się Hiszpanom jako kraina nieopisanego wprost bogactwa. Nie inaczej Pedro de Valdivia postrzega Chile. Planuje je zdobyć, odnaleźć złoto (co do istnienia którego, w imponujących ilościach, nikt nie ma najmniejszych wątpliwości), a przede wszystkim zyskać sławę i zaszczyty. W tym samym czasie do Ameryki przybywa Ines Suarez w poszukiwaniu swojego męża Juana de Málagi, który opuścił ją i Hiszpanię w pogoni za przygodami i bogactwem, które miały nań czekać w Nowym Świecie. Jak się dowiadujemy, zbyt wielu przygód nie było dane przeżyć Juanowi. Ines tuż po dotarciu do celu swej podróży, dowiaduje się, że jest już wdową. I w tym to momencie rozpoczyna się jej nowe, prawdziwe życie, w którym może być wolna, może sama o sobie decydować. W tym nowym życiu czeka ją wielka miłość oraz udział w konkwiście Chile. Gdyby u boku Pedra de Valdivii zabrakło Ines uczestnicy wyprawy pomarliby z głodu i pragnienia albo od ran odniesionych w licznych bitwach z Indianami. Gdyby zabrakło kobiety, która potrafiła znaleźć wodę na pustyni, nie powstałoby miasto Santiago, stolica Chile.

Biografia Ines Suarez jest do tego stopnia niezwykła, pełna przygód i namiętności, że Isabel Allende nie musiała, pisząc tą opowieść, zbyt wiele korzystać ze swej ponadprzeciętnie rozwiniętej wyobraźni. Ines w młodym wieku wyszła za mąż za Juana de Málagę, który wniósł do jej życia niewiele ponad to, że nauczył ją sztuki miłości (więcej niż pewne, że udzielał też korepetycji w tym temacie innym kobietom). Poślubił, tchnął energię w jej ciało i porzucił, bo jak wielu Hiszpanów śnił o magicznym El Dorado w Ameryce Południowej, które tylko czekało, aby je odkryć. Ines tymczasem nie zamierzała biernie czekać na małżonka, wyruszyła za nim, jak się później okazało, na podbój Nowego Świata. O czym nawet nie mógł marzyć mąż, zrealizowała jego żona.

Jako kobieta wolna (innymi słowy wdowa) poznała Pedro de Valdivię i pokochała go całym sercem. Wyruszyła z nim w podróż swojego życia. Była jedyną białą kobietą biorącą udział w konkwiście Chile. I nie pełniła jedynie roli pięknej kobiety u boku dzielnego mężczyzny. Wykazała się mądrością, zaradnością i odwagą, zdaniem niektórych czasami graniczącą z szaleństwem. Podczas nieobecności ukochanego w Santiago, gdy 11 września 1541 roku Indianie napadli na miasto, to dzięki jej przedsiębiorczości i determinacji (nie zdradzę w jaki sposób wyrażonej) udało się odeprzeć ich atak. Zawsze u boku swojego mężczyzny, lojalna, wierna i oddana. A jaka była odpowiedź Valdivii na to oddanie? Przeczytajcie.

Nie znałam historii Ines Suarez, nie wiedziałam jak potoczyły się losy Pedra de Valdivii, dlatego też książkę czytałam z wypiekami na twarzy, ciekawa co będzie dalej i z zaskoczeniem przyjmowałam każdy nowy rozdział w ich biografii. A po skończonej lekturze, zaczęłam szukać dodatkowych informacji na temat pozostałych bohaterów opowieści, szukałam podobizn Ines, Pedra, Rodrigo. Kiedyś nie pasjonowała mnie historia, gdyby szkolne podręczniki pisała Isabel Allende, nie opuściłabym ani jednej lekcji.

Moja ocena: 5/6

2 komentarze:

  1. Mam dwie książki tej autorki w domu na półce, niestety jeszcze żadnej nie czytałam. Muszę się zebrać i znaleźć więcej czasu i przysiąść :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaczęłam przygodę z Allende od "Podmorskiej wyspy", a potem już po "Domu duchów" oddałam jej całe serce:) Ciekawa jestem co masz w swojej biblioteczce i czy też dasz się tak porwać.

      Usuń

nRelate All Blog Sections